niedziela, 28 lipca 2013

Sobocia 13.07.2013

Minęły już 2 tygodnie od tamtej soboty. Pamiętam ją tak jakby była wczoraj :D No więc:
Sobota 13.07.2013
Rano obudziło nas słoneczko. Rodzice sądzili, że jest czyściutkie niebo. Jednak zawiedli się. Niebo całkowicie zachmurzone z delikatnymi prześwitami słońca. Zjedliśmy śniadanko i razem z Dawidem poszliśmy na plac. Byli tam już Łukasz i Karina. Poszliśmy razem na deptak na gofry. Ubaw po pachy gwarantowany. Łukaszowi z gofra spadła bita śmietana na jego bluzkę. Zobaczył, że zostało mu na gofrze bitej śmietany, uderzył nim o twarz. Kiedy wracaliśmy na camping, ludzie dyskretnie chichotali z niego. Łukasz i Karina (rodzeństwo) poszli do swojego namiotu. Nie mając co robić na placu, również wróciłam do namiotu. Tata już obmyślił plan na ten dzień. Jak nigdy poszliśmy do restauracji wcześniej niż zwykle. Po zjedzeniu, poszliśmy na plażę. Mieliśmy porobić parę zdjęć ale tacie zachciało się pójść plażą do Władysławowa. Nie wiedząc co się święci, zgodziliśmy się. Kiedy już doszliśmy do naszego celu, tata powiedział, że pójdziemy do portu i przepłyniemy się statkiem "wikingiem" po tych falach ( 4 metry wysokości). Kiedy już dotarliśmy do portu, tata zobaczył, że pontonami można pływać. Namówił mnie. Mama musiała zostać z bratem. Do wyboru był wolny ponton i szybki ponton. Wybraliśmy szybki. Silniki przy nim miały 300 koni mechanicznych, a maksymalna prędkość to 120km/h. Wsiedliśmy na ponton. Kierowca pokazał nam co robić, aby amortyzować upadek. Wypływamy już z portu. Tata przy wyjeździe na otwarte morze powiedział, że zabije mnie. Na falach momentami byliśmy w powietrzu.  Poprostu tego niesamowitego wydarzenia nie da się opisać. Kiedy tak szaleliśmy na falach była piosenka, która mi się będzie kojarzyła z tym do końca życia to "Broadway". Wróciliśmy do namiotu. To był niezaponniany dzień.
Niedziela 14.07.2013
Dzień powrotu.

To były jedne z najlepszych wakacji nad morzem w moim życiu/Misiulek.:3

piątek, 5 lipca 2013

Wakacje. <3. 5.07-14.07.2013

5.07.2013- piątek.
W piątek kiedy dojechaliśmy na miejsce rozłożyliśmy namiot i poszliśmy do baru coś zjeść. Niestety nie wyszliśmy zadowoleni. Jedzenie było okropne. Na rybie za dużo panierki, a z frytek kapał tłuszcz. Wróciliśmy do namiotu i wzieliśmy leżaki i parawany i poszliśmy na plażę. Zejścieh na nią nie jest męczące ale wejście z powrotem na górę po ok.200 schodach jest męczące. Na plaży dużo ludzi. Kiedy rozłożyliśmy się od razu szedł facio z gotowaną kukurydzą i kupiliśmy ją bez wachania. Mmm... pycha. Kiedy już było tak gorąco że nie dało rady wytrzymać na plaży poszłam z tatą do morza. Ugh. Lodowata woda że aż ręce drętwiały. Ale jak postało się w tej wodzie można było się przyzwyczaić :3 Po długim plażowaniu, Dawid (brat) poszedł na kulki, a ja z mamą po gofry. :D Kolejna pychotka dnia ;). Wróciliśmy do namiotu. Ja zaczęłam pisać ze znajomymi na fejsie. Potem miałam chęć iść kogoś zapoznać ale kiedy zobaczyłam jakie towarzystwo przesiaduje tam, zrezygnowałam. Wróciłam do namiotu, chwilę posiedziałam i poszłam w kimę ;D

6.07.2013 Sobota
Wstałam bardzo rano, ponieważ słońce nagrzało powietrze w namiocie i było tak duszno, że można było się udusić. Przebrałam się w kostium i poszłam z rodzicami na plażę. Plażingowaliśmy baaardzo długo. Trochę duży wiatr był. Fale były tak spore, że nie raz podmywało nam parawan. Po plażowaniu poszliśmy odłożyć majdan. Zaraz po tym wyruszyliśmy do restauracji w której dają pyszne obiady. Wróciliśmy do namiotu. Dawid bawił się ze swoimi kolegami, a ja czytałam książkę. Po jakimś czasie, tradycyjnie poszłam na gofra *o* Potem do namiotu i spaaniee.

7.07.2013-9.07.2013 Niedziela-Wtorek
W tych dniach monotonność. Plażing i smażing. Potem jak zwykle na obiad a potem siedzenie na campingu. Oczywiście utrzymywanie kontaktu z przyjaciółmi na facebook'u.

10.07.2013 środa
Pierwszy dzień bez ciepłej pogody. Nareszcie się wyspałam. Po śniadanku poszłam na plac zabaw w celu zapoznania kogoś. Poznałam Karinę, Julkę, Łukasza i Piotrka(Pietrek :D). Miło spędzało mi się z nimi czas. Potem musiałam opuścić towarzycho i pójść na obiad. Po przepysznym posiłku poszliśmy do Władysławowa. Dawid jeździł na gokartach, a ja usiadłam na ławce sama, bo rodzice poszli do sklepu. Po paru minutach usiadł koło mnie chłopak(na oko 15 lat) i zaczął mnie bajerować. Nie zbyt mu to wychodziło. Zobaczyłam mamę. On chyba się skapnął że to moja mama i odszedł i powiedział żeby zadzwonić czasem do niego. Niby jak? Nawet numeru do siebie nie zostawił. Skończył się już Dawidowi czas. Ruszyliśmy w stronę campingu. Czy wspominałam, że było zimno? Po drodze, tata z takim tekstem wyjeżdża: jest tak zimno, że aż paznokcie mi zmarzły xD
Wróciliśmy do namiotu, posiedzieliśmy i poszliśmy spać.

11.07.2013 Czwartek
Było nudno. Smażing, plażing. Fale były dobre tego dnia. Stoję po pas w wodzie, fala idzie i zalewa mnie całą :D Po plaży poszliśmy na obiad. Potem wysłać pocztówkę i do namiotu.

12.07.2013 piątek
Ten dzień był podobny do środy. Więc go nie opowiadam:3

Sobota będzie opisana w kolejnym poście, ponieważ była najsuperowszym dniem na wyjeździe./Misiulek.:3

poniedziałek, 1 lipca 2013

Informacja :)

1.Nie obiecuję że jutro napiszę ostatniego posta przed moim wyjazdem.
2. Wyjeżdżam nad morze od 04.07 do 16.07 jak będzie ładna pogoda. Jak zepsuje się pod koniec to wrócę.wcześniej. Nie wiem kiedy. Mój tata jest bardzo zmienny. Co chcę przez to powiedzieć? Że nie będzie w tym okresie żadnych postów. :( /Misiulek. :3

25.06-01.07.2013 :3

No to tak. Od razu wam się tłumaczę dlaczego tak długo nic nie pisałam :
1. Nie było czasu bo:
- było zakończenie roku. (świadectwo z czerwonym paskiem :D)
- wypady z przyjaciółmi
- byłam prawie cały czas na łódce.
- zakupy przed wyjazdem nad morze
To tyle z tłumaczenia się ;)
Napisałam w sumie to co chciałam czyli opisać 5 dni w skrócie, bo zbytnio teraz nie mam czasu./Misiulek :3